Historia życia - Umierać karmelitanką

Zdrowie Matki Maravillas, już wcześniej podupadłe, z każdą chwilą słabło coraz bardziej, aż do 27 października 1972 roku, gdy dostała ataku serca. Atak ten przeżyła; przyszła do siebie, lecz pozostała bardzo wyczerpana, choć z pełną jasnością umysłu. Nigdy nie narzekała, lecz gdy jej córki pytały jak się czuje, odpowiadała: "Córki, ja nigdy dobrze się nie czułam" i aby umniejszyć znaczenie tych słów, dodawała: "W moim wieku to normalne". Ileż łaski i błogosławieństwa spłynęło na świat dzięki jej oddaniu.

Tak było aż do 5 grudnia 1974 roku, gdy obudziła się z gorączką. 8 grudnia w uroczystość Niepokalanej przyjęła św. Wiatyk i Namaszczenie Chorych. Powoli gasła. W nocy 9 grudnia Matka Dolores od Jezusa, podprzeorysza z La Aldehuela powiedziała do niej czułym głosem: - Odchodzisz do Nieba, moja Matko. A ona ze spojrzeniem promieniującym szczęściem, odpowiedziała: - Co za radość! Dlaczego nie powiedziała mi Matka o tym wcześniej?

W czasie tych dni powtarzała łamiącym się głosem: "My naprawdę jesteśmy szczęśliwe. Jakie to szczęście umierać karmelitanką!" W środę 11 grudnia o godzinie 16.20, otoczona przez swą wspólnotę z La Aldehuela wkroczyła w Życie i radość bez końca ze swym Panem.